Zamilczenie i sfałszowanie źródłem modernistycznej nauki kościelnej.

Źródła, będące podstawą kościelnych praw, musiały być zapomniane aby mógł nastąpić czas przyjmowania modernistycznego „postępu”. Mówi się nam dzisiaj, że dogmaty się nie zmieniają, lecz rozwijają, co jest bzdurą. Moderniści nie mówią, że rozumienie ludzkie dorastało do Bożych prawd w dziejach, ale mówią o „rozwoju” dogmatów, jakby prawda Boża mogła być zmienna i miała potrzebę dostosowywania się do ludzkiego umysłu, postępu cywilizacyjnego.
Nic z tych rzeczy. To kłamcy na katedrach, zdejmują z człowieka obowiązek dostosowywania rozumu do prawd Bożych i składają konieczność bycia zrozumianym na barki dogmatu, któremu wyznaczyli obowiązek „dorastania” i „rozwoju” do coraz mądrzejszej kondycji i mądrości współczesnego człowieka. Bluźnierstwo.

Ale bluźnierstwo zorganizowane.

Kodeks Prawa Kanonicznego ma to do siebie, że zawiera kanony dotyczące nie tylko dyscypliny kościelnej ale także  dogmatycznej i moralnej. W niczym to nie przeszkadza a wręcz jest koniecznością. Wyjęcie z Prawa kanonicznego doktryny i moralności jest jak wyłyżeczkowanie z łona matki dziecięcia, choć dziś modne jako „prawo człowieka”. Prawo kościelne nie jest zawieszone w próżni ale jest oprawą dla dogmatu. Nie może więc być spisane w oderwaniu od doktryny Kościoła, bo dogmat i Wiara są jej duszą, sensem. Zapis prawny nie zabezpieczający prawdy, która Kościół powołała do życia i utrzymuje przy życiu, nie ma w przypadku kościelnego prawa racji bytu. Dokładnie tak, jak nie powinno mieć racji bytu zabijanie nienarodzonego dziecka. Zawsze, do Wielkiego Smakosza Kremówek Kościół uczył, że rodzina jest oprawą dla powstawania nowego życia, tak prawo kościelne jest oprawą dla sakramentów, dogmatu i Prawdy. Samo w sobie nie ma sensu, jeśli nie spełnia tej roli, jak małżeństwo wykluczające potomstwo nie jest małżeństwem.

Zastanawiamy się na czym miało polegać „odnowienie” Prawa Kanonicznego w XX wieku. Zapisy Dekret Gracjana, które, kiedy powstał, zawierały kodyfikację kościelnego prawa pierwszego tysiąclecia istnienia Kościoła, były aktualne i uznawane jako prawo do XX wieku. Po Soborze Trydenckim Pius V, jedynie kodyfikując bezbłędny Ryt Rzymski jako zaporę ogniową przeciwko błędom heretyckim przybierającym rozmiary światowej satanistycznej pożogi, stwierdził, że jest to ryt całkowicie zgodny z Wiarą katolicką, całkowicie wypływający ze Świętej Tradycji, dlatego dziś słusznie jest nazwany Mszą Wszechczasów. Pius V zawarł w Mszale księgę De defectibus która dokładnie mówi o nadużyciach powodujących nieważność lub niegodziwość Mszy Świętej (na przykład przez obecność w służbie ołtarza kobiety – niegodziwość, przez zmianę słów konsekracji – nieważność). Zaś niektóre zapisy De defectibus są literalnie powtórzone m.in. za Dekretem Gracjana, który je bezbłędnie zbierał z kanonów synodów, soborów, ojców Kościoła i innych kościelnych źródeł i porządkował jako kościelne prawo.  

„Rozwój” dogmatów jednak, dążąc do kasacji kapłaństwa, wymagał ofiar i takimi ofiarami stała się Msza Wszechczasów, spięta klamrą kościelnych praw z Dekretem Gracjana i późniejszą księgą Piusa V De defectibus, która także zabezpieczała Święty Kanon Konsekracji. Współcześni kanoniści wiedzę o starożytności biorą z interpretacji źródeł a nie ze źródeł, z których nie mogą korzystać, bo nie znają łaciny. Cała ich wiedza o kościelnym prawie jest ograniczona do tego, co działo się krótko przed ostatnim soborem i po soborze, to jest wycinek kilkudziesięciu lat, w których nieumiejętni i nieuczeni kanoniści są w stanie wiedzieć tyle, na ile im pozwoli „duch czasów”. A tymczasem właśnie to, co jest we współczesnym prawie kanonicznym tradycyjne jest powtórzone za Dekretem Gracjana. Są to rzeczy niezmienne. Nie przeterminowują się dla tych, którzy zachowują Świętą Tradycję, bo nie dotyczą rzeczy zmiennych cywilizacyjnie, ale spraw niezmiennych, jak sakramenty, święcenia i in. Nie ma to nic wspólnego z najnowszą technologią i wynalazczością. Kapłaństwo Chrystusowe nie zależy od paliw kopalnych albo fotowoltaiki, więc nie ma żadnych powodów aby uznać, że zapisy Kodeksu Gracjana straciły na aktualności tylko dlatego, że człowiek się przesiadł z osiołka w maybacha.

Kiedy zapyta się kanonistę o Dekret Gracjana reaguje on jak diabeł na egzorcyzmach: ależ to nieaktualne, ależ to przestarzałe! Czy dlatego, że jest odtrutką na niewiedzę współczesnych kanonistów, których wiedzę wypreparowało się z historii prawdziwej i przepisuje według kanonicznej rewolucji posoborowej? Prace naukowe piejące pochwały nad kanonicznymi osiągnięciami rewolucji modernistycznej podchodzą do Dekretu Gracjana w specyficzny sposób, który nam obrazuje celowe i perfidne fałszerstwo współczesnego prawa kanonicznego, doktryny i dyscypliny kościelnej.

Przykład.

Dekret Gracjana wyraźnie potępia wysyłanie świeckich mężczyzn i kobiet jako szafarzy Najświętszego Sakramentu do chorych, co dziś jest praktyką bezczelnie wprowadzaną, ośmieszającą kapłanów i biskupów, którzy instytucję świeckich szafarzy i szafarek ustanawiają. Poza łamaniem odwiecznego prawa kościelnego, Tradycji Świętej to biskupi są winni, kiedy chory potrzebujący spowiedzi przyjmie od szafarza Komunię Świętą tylko dlatego, że taka druga okazja może się nieprędko zdarzyć. Są współwinni świętokradztwa do którego prowokują, wysyłając szafarza nie mogącego udzielić rozgrzeszenia. Przymus psychiczny chorego tęskniącego za Najświętszym Sakramentem, wdzięcznego, że się szafarz w ogóle pofatygował zmusza go by przez grzeczność nie okazał, że szafarz zmarnował czas, że szedł na darmo. Kto zachowa się właściwie? Chory będzie się bał, że się szafarz obrazi i więcej nie przyjdzie, jak mu chory  okaże, że szafarz jest bezużyteczny, bo potrzeba przed Komunią Świętą spowiedzi …  więc Komunię Świętą przyjąć trzeba. W takiej sytuacji się stawia chorego, który i tak często jest upokorzony tym, że musi do siebie kogoś fatygować. Gdyśmy z rozmowie z zakonnicą szafarką powiedzieli, że kobieta nie ma prawa iść z Najświętszym Sakramentem do chorych, powiedziała, że ta starsza pani, do której siostra idzie, tak bardzo się cieszy i jest taka szczęśliwa! To ma być proteza kościelnych praw. Bo się ucieszyła pani, że inna pani jej przyniosła Najświętszy Sakrament. Miło że panie się dobrze bawią.

Ale w prawie kościelnym od początku było to niedopuszczalne! I to potwierdzają dokumenty kościelne. Te niesfałszowane, oczywiście.

Gdyby kapłani kanoniści mieli do dostęp do źródeł, wiedzieliby o tym, nikt by im nie zamącił kłamstwami, że praktyka wczesnego Kościoła takie rzeczy akceptowała. Nie akceptowała. Dlaczego Kodeks Gracjana jest „niekatualny”? Nie dlatego, że Gracjan nie wiedział, co to pociąg, rakieta i telefon, nie dlatego, że nie jeździł Maybachem a mu się należał, bo przecież pracował dla Kościoła, ale dlatego, że skupia jak w soczewce pierwsze 1000 lat prawa kanonicznego, na którego tle dzisiejsze fałszerstwa błyszczą jak smugi smoły na kryształowej tafli szkła. A co robią współcześni naukowcy, jak już muszą wspomnieć o Dekrecie Gracjana?

Prześledźmy jak jest tworzona współczesna nauka o starożytności Kościoła, jak jest uczyniona mistyfikacja, że w pierwszych wiekach Kościoła powszechnie świeccy mogli rozdawać Komunię Świętą. Prosimy przygotować się na wielki szok, gdyż to, co pokażemy jest iście diabelską perfidią, kłamstwem, które dziś tworzy posoborową „naukę”, cytowaną przez „Niedzielę”, żeby urobić zwykłych ludzi. Oswoić z bezprawiem. Oto przed oszukanym ludem wije się opowiastka, hagada o „pierwszych wiekach chrześcijaństwa”.

Otóż pokażmy to na przykładzie niejakiego Ks. Petera Cabana (Ruch Biblijny i Liturgiczny, nr 1 (2007), rok LX, art. Szafarz zwyczajny i nadzwyczajny w posłudze sakramentu Eucharystii), który pisze sobie: „Dokumenty soborów średniowiecznych świadczą o tym, że często pozostawiano Przenajświętszy Sakrament wiernym, zwłaszcza kobietom, do jego uczczenia.”

I tu nie ma żadnego przypisu, który by to udowadniał, a my publikowaliśmy dokumenty z II, III, IV wieku w których papieże i kanony surowo zabraniały kobietom nawet znajdować się w prezbiterium, dotykać naczyń liturgicznych, i nawet korporału. A ten pisze sobie, i nie podaje żadnego źródła na poparcie owych tez.

„Sobór w Reims surowo krytykuje taką praktykę14”

I pod odnośnikiem 14 czytamy:

„14 „Peruenit ad notitiam nostram, quod quidam presbyteri in tantum paruipendant diunia misteria, ut laico aut feminae sacrum corpus Domini tradant ad deferendum infirmis, et quibus prohibetur, ne sacratium ingrediantur, nec ad altare appropinquent, illis sancta sanctorum comnituntur. Quod quam sit horribile quamque detestabile, omnius religiosum amimaduerit prudentia. Igitur interdicit per omnia sinodus, ne talis temeraria presumptio ulterius fiat, sed omnimodis presbyter per semetipsum infirmum communicet. Quod si aliter fecerit, gradus suo periculo subiacebit“ – cyt. za R. Brtko, Mimoriadny vysluhovateľ svätého prijímania, art. cyt., s. 47.”

Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że cytowany tekst pochodzi nie tylko z Synodu w Reims, ale jest zawarty w Kodeksie Gracjana. Nie rozumiemy, dlaczego mogąc zacytować źródło autor cytuje R. Brtko. Ale zaraz zrozumiemy, gdyż z tego twórcy jest przytoczona kolejna pozycja z bibliografii dla uzasadnienia rozdawania przez kobiety Komunii Świętej.

Powyższy fragment mniej więcej brzmi w Dekrecie Gracjana tak:  

Decretum Gratiani C.XXIX.
Kapłani sami sobie udzielają sakramentów Bożych [to jest powtórzone literalnie nawet przez Sobór Trydencki -przyp.red]. Dotarło do nas, że niektórzy prezbiterzy tak poniżają Boskie tajemnice, że wydają Święte Ciało Pańskie świeckim i kobietom a także osobom, którym nie wolno wchodzić do prezbiterium i zbliżać się do ołtarza, aby zanosiły Ciało Chrystusa słabym i chorym.
Dla wszystkich pobożnych ludzi jest to obrzydliwością.
Dlatego Synod zabrania aby coś takiego miało miejsce; w każdych warunkach to prezbiter sam będzie komunikował chorych. A jeśli będzie robił inaczej, sam siebie  potępia.”

To jest mniej więcej, w nieprofesjonalnym tłumaczeniu to, co stanowi Dekret Gracjana. Dlaczego nie odnosi się ks. Caban do Soboru, czy Dekretu, a cytuje interpretatora? Tak się tworzy posoborową naukę. To nie koniec. Czytamy więc dalej:

„Sobór w Paryżu nadmienił o tradycji, w której uroczyście ubrane kobiety rozdawały Eucharystię15”

Idziemy więc za przypisem i czytamy w nim:

15 „Praesente presbytero diaconus Eucharistiam Corporis Christi populo, si necessitas cogat, iussus eroget“.”

Co tłumaczymy z grubsza:

„Potrzeba ustanawiać kapłanów i prezbiterów Eucharystycznego Ciała Chrystusa ludowi aby jeśli to konieczne rządził i wydawał polecenia”.

Konia z rzędem temu, kto tu się doczyta o kobietach uroczyście ubranych, które mają prawo rozdawać Komunię Świętą.
Czy widzą nasi Czytelnicy to wyraźne perfidne fałszerstwo?
Podawanie takiej informacji i źródła, które ma to udowodnić a jest tylko próbą autoryzacji fałszerstwa mówi nam, jak tworzy się posoborową naukę kościelną. Jest to perfidne i zakłamane ale celowe działanie, które bazuje na tym, że ludzie przyjmą taką pracę za dobrą monetę, w przypisy nawet nie spojrzą, bo po co, nie mówiąc o przeczytaniu ich i zweryfikowaniu, czy odnoszą się do meritum czy są wzięte z księżyca. A wszelkie media katolickie z tak napisanej łże-pracy „naukowej” będą robić propagandę kolejnego zniszczenia dyscypliny kościelnej. A jak się przyjmie, będzie się pod te zniszczenia uzasadnione taką „nauką” zmieniać zapisy prawa kanonicznego, co już ma miejsce.

Dlatego Kodeks Gracjana jest „nieważny” i „niekatualny” bo jak Msza Wszechczasów w liturgii, tak Kodeks Gracjana w prawie kanonicznym zachowuje prawdziwą wiarę i dogmat.
Zachowuje w prawie kanonicznym to, co odnosi się do dogmatu, sakramentów, święceń i zachowuje je w katolickim porządku w jakim je rozumieli wszyscy ojcowie Kościoła, i cały lud wierny aż do naszych czasów. Dlatego dziś jest skazany na zapomnienie i nie ma prawa bytu. Dziś reakcja na wspomnienie o nim pośród uczonego duchowieństwa jest jak wrzask diabła na słowa egzorcyzmu: weź to ode mnie, to nieważne, przestarzałe! Chociaż jest zapisem pierwszego tysiąca lat prawa kościelnego i przez następne tysiąc był podręcznikiem dla studentów, kapłanów poświęcających się studiom nad prawem kościelnym, dziś nie istnieje. Nawet kanoniści mają szczęście, jak o nim słyszeli. Dlatego też, jak De defectibus mówiący co pozbawia godziwości i ważności Mszy Świętej, tak Kodeks Gracjana, będący zapisem pierwszego tysiąclecia prawa kanonicznego, jest skazany na zamilczenie i zmanipulowanie. Został wyeliminowany w 1917 roku, chociaż wszystko, co pozostało w nowym Kodeksie Prawa Kanonicznego tradycyjne, powtórzone jest za Dekretem Gracjana.

Dekret Gracjana dziś jest zamilczany i zmanipulowany aby zrobić miejsce reformatorom, judaizantom pracującym nad zniszczeniem kapłaństwa i sakramentów świętych. Obyśmy dzisiaj byli tego świadomi.

Ilustracja tytułowa: karta z Dekretu Gracjana.

Dodaj komentarz

Website Built with WordPress.com.

Up ↑