ABC kapłańskiego rzemiosła. Różnica między kapłanem a rzeźnikiem.

Dwa tysiące lat Kościoła wykształciło pewne rubryki mszalne, rytuały, które Duch Święty wzbudzał ku zabezpieczeniu i uszanowaniu postaci Eucharystycznych. Skoro wiemy, że Duch Święty objawiał Kościołowi to, czego Apostołowie znieść od razu nie mogli, zobaczymy, jak Duch Święty nauczył Kościół traktować okruszyny konsekrowanych Hostii. W tym świetle będziemy mogli ocenić, czy Duch Święty, który uczył Kościół tych rubryk, zachowań, może sam sobie zaprzeczać i dziś zmienił zdanie.

Jeśli wiemy, że Duch Święty jest sprawcą odsłaniania z czasem tajemnic naszej Wiary i o wszystkim Kościół poucza, to możemy wyciągnąć wnioski, czy dzisiejsza rezygnacja z tej dwutysiącletniej pracy Kościoła pod natchnieniem Ducha Świętego jest od tegoż Ducha. Wiedząc, że sam sobie zaprzeczyć nie może, domyślać się możemy, jaki to duch mu zaprzecza.

Zobaczmy, jak Msza Wszechczasów traktowała odrobiny, które w czasie Mszy Świętej i Komunii Świętej oddzielały się od Hostii, czy pozostawały w Kielichu z Krwią Pańską.

Od początku Kościoła pilnowano i strzeżono, aby najmniejsza odrobina Hostii nie została uroniona.
Mszał rzymski nakazywał kapłanowi, aby po wypiciu Krwi Pańskiej puryfikował kapłan sam siebie, tj usta wypiciem wina, a potem palce konsekracyjne, na których mogły zostać odrobiny Pańskiego Ciała, obmył winem, a potem winem z wodą. Przy każdej z tych puryfikacji zawartość kielicha kapłan wypijał osobiście, a nie zlewał do sacrarium, ani nie kazał nikomu zlewać.
Podczas Mszy Świętej po udzielaniu Komunii Świętej, celebrans wraca z ministrantami do ołtarza. Jeżeli w puszcze są cząsteczki Ciała Pańskiego, spożywa je. Jeżeli diakon trzymał patenę w rękach podczas Komunii Świętej, kładzie ją na korporale, subdiakon zaś zdejmuje z kielicha palkę, i kładzie na ołtarzu. Celebrans zbiera w puszcze cząsteczki, jeśli takie pozostały, wpuszcza je do kielicha, aby puryfikować zarówno puszkę jak i kielich.

Kapłan po Komunii Świętej puryfikował palce i usta oraz kielich. Ministrant wlewał wino do kielicha, a kapłan puryfikował i wypijał. Następnie ponad kielichem obmywał wielkie i wskazujące palce, po czym wycierał je puryfikaterzem, a potem wypijał zawartość kielicha. Po czym usta i kielich wycierał puryfikaterzem.

We Mszy Wszechczasów rytuał puryfikacji był tak określony, żeby nie było możliwości, aby choć odrobina Ciała czy Krwi Pańskiej pozostała w kielichu.

Kard. Bona tak pisze:

Nic tak pilnie nie powinno być zachowywane, jak to, aby ministrzy ołtarza z największą pilnością strzegli, iżby po Mszy Świętej żadne pozostałości sakramentalne nie pozostały.

Ilość wina użytego do puryfikacji kielicha ma mniej więcej odpowiadać ilości użytej do konsekracji, aby żadna ilość Krwi Pańskiej nie została w kielichu. Jeśli jest jej mniej, kapłan obmywa kielich tak, aby każde miejsce napełnione wcześniej winem do konsekracji było obmyte. To samo powtarza się przy puryfikacji winem z wodą. Kapłan wypija to wino, przytykając usta w to samo miejsce, z którego pił Krew Pańską konsekrowaną, aby kielich w tym miejscu także był oczyszczony. Dlatego też kielich miał na podstawie krzyżyk, który dawał kapłanowi orientację, w którym miejscu Krew Pańska była pita, aby i to miejsce podlegało puryfikacji.

Jeśliby po swej Komunii kapłan zauważył jakieś odrobiny Ciała Pańskiego na patenie czy korporale, miał obowiązek je spożyć, bez względu na to, jakie byłyby one: małe, czy duże. Nie jest to powtórzenie Komunii Świętej, bowiem cząstki te należą do tej ofiary. Tej samej zasady kapłan winien trzymać się wobec partykuł pozostawionych po poprzedniej Mszy Świętej, jeśli się takie znajdą, gdyż koniecznym jest zabezpieczenie ich przed zbezczeszczeniem i przed zniewagą upuszczenia na podłogę, czy jakimkolwiek brakiem szacunku, czy nieuszanowaniem.

Obrządek puryfikacji jest tak ważny i święty, że Kościół przepisywał na te czynności specjalne modlitwy, które uświadamiały kapłanowi ważność tych czynności.

Pierwsza modlitwa przy puryfikacji, winem, brzmi:

Quod ore sumpsimus, Domine, pura mente capiamus: et de munere temporali fiat nobis remedium sempiternum.Cośmy ustami spożyli, Panie, daj czystym przyjąć umysłem, a dar ten doczesny niech się nam stanie lekarstwem na wieczność.

Druga modlitwa puryfikacji, winem i wodą, brzmi tak:

Corpus tuum, Domine, quod sumpsi, et Sanguis, quem potavi, adhaereat visceribus meis : et praesta, ut in me non remaneat scelerum macula, quem pura et sancta refecerunt sacramenta. Qui vivis et regnas in saecula saeculorum. Amen.Ciało Twe, Panie, które spożyłem, i Krew, którą wypiłem, niech przywrze do mego wnętrza, i spraw, aby zmaza grzechów nie została we mnie, którego czyste i święte posiliły Sakramenta. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.


Choć żadna cząsteczka Ciała czy Krwi Pańskiej nie powinna już pozostać na zewnątrz, wszystkie są w ciele kapłana, jednak modli się on, aby Ciało i Krew Zbawiciela pozostały we wnętrzu, w jego duszy, i aby ta tajemnica zgładziła wszelkie zmazy grzechu. Celebrans prosi wprawdzie w liczbie pojedynczej, ale jako ofiarnik za lud, mówi w imieniu całego Kościoła. Więc również wierni zebrani są objęci tą modlitwą, aby Ciało i Krew Pańska była wewnątrz ciał i dusz, aby zgładziła wszelką winę wiernych, aby nic nie pozostało na zewnątrz, ale by każda odrobina przywarła do wnętrza człowieka.

Co z tych rytuałów pozostało w tzw. nowej mszy. Ile troski zajmuje kapłanowi dbałość o to, aby ani okruszyna Ciała Pańskiego nie została na ołtarzu, na rękach, na patenie komunijnej …

Na podłogach…?

Ile troski dzisiaj zajmuje to, co uważa za rzecz najważniejszą przytoczony kardynał Bona, który stworzył jeden z najważniejszych podręczników o rozeznawaniu duchów?

Jeśli jakiś duch dzisiaj inspiruje do zapomnienia o tej Świętej Tradycji zawartej w rubrykach Mszy w tradycyjnym rycie rzymskim, to jaki to duch?

Jeśli kapłan nie poświęca uwagi temu, czy konsekrowane okruszyny zostają na ołtarzu, na rękach …

Na posadzce kościoła….

To kim on jest?

Dawniej usta puryfikowano, aby każda odrobina Postaci Świętych trafiła do wnętrza ludzkiego ciała, i nic nie pozostało na zewnątrz.

Kim są dzisiejsi kapłani. Oprawcami Chrystusa? Gdzie się podziała znajomość kapłańskiego rzemiosła.

Najwyraźniej dziś wielu kapłanów, sług Chrystusa, zamieniło się w Jego oprawców, katów, rzeźników.

Skąd się biorą partacze, którzy tych rzeczy nie znają?

Jakże potrzebne jest katolickie, tradycyjne seminarium duchowne w Polsce, które tych podstaw kapłańskiej sztuki, tego ABC kapłańskiego rzemiosła, młodych kapłanów nauczy.

Pilnie potrzebne katolickie, tradycyjne seminarium duchowne w Polsce. To już nie wołanie, to krzyk rozpaczy wiernych, którzy nie mogą patrzeć, jak się rzeźnicy obchodzą z ich Bogiem.

Wołanie o tradycyjne, katolickie seminarium duchowne w Polsce powinno rozbrzmieć jak trąby pod Jerychem.
Powinno brzmieć tak głośno, aż zawalą się mury judeoprotestanckich rzeźni zwanych szumnie seminariami, aż powstanie choć jedno prawdziwe seminarium katolickie.

Obrazek można pobrać klikając TU.

23 myśli w temacie “ABC kapłańskiego rzemiosła. Różnica między kapłanem a rzeźnikiem.

Add yours

  1. Co za widok. Na plakacie za plecami kapłańskimi brązowo ubrani zakonnicy z nabożeństwem adorujący Chrystusa. Na zdjęciu głównym brązowo ubrani zakonnicy z tacami i świniakiem, idą rozdawać ucztę. Do których należą franciszkanie z Sanoka? Do tych ze zdjęcia ze świniakiem, czy Chrystusem?

    Płakać się chce, jak traktowanie Ciała Bożego podobne jest do traktowania świniaka na tacy. Albo gorzej, bo o świniaka się dba, żeby nim po podłodze nie kruszyć. O Pana Jezusa niewiele się dziś troszczy, żeby Go nie upuścić.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Tak to prawda. O świnie się dziś bardziej dba niż o Ciało Pańskie. Świnie noszą na wielkich patenach by coś nie upadło a Ciało Pańskie bez pateny rozdają i to do łapy by się pokruszyło i na podłogę upadło by Je podeptać.

      Polubione przez 2 ludzi

  2. A gdzie są dziś kapłani którzy mieli stać na straży Najświętszego Sakramentu? Czyżby obcięli im jaja-męskość?
    Dziś wielu kapłanów utraciło męskość. Prawdziwe twarde jaja zamienili na tekturowe o skłonnościach lawendowych nawyków. Wierni nie potrzebują Pastorów tylko kapłanów z jajami którzy będą strzec owieczki przed zdemoralizowaniem tego świata. Nasz Episkopat powinien zmienić nazwę na Synagogę judeo protestancką. Każdy kapłan który nie potrafi pociągnąć pługu Ewangelii niech się lepiej spakuje i jedzie do mamusi. W Winnicy Pańskiej są potrzebni mężczyźni z jajami a nie kapłanki na usługach diakonis latających w krótkich spódniczkach po Prezbiterium!

    Polubione przez 2 ludzi

    1. Po SWII planowo rozmontowywano kapłaństwo, wprowadzając różne mulieris idoneae i inne posługujące w prezbiterium niewiasty a jednocześnie zwiększając rolę ludu jako „powszechnego kapłana” w liturgii. Takie długotrwałe formowanie i praktyka,na którą nakładała się „dżenderyzacja” świeckiego świata, dały takie a nie inne owoce.

      Polubienie

  3. Mówienie o posłuszeństwie w przyjmowaniu i akceptowaniu Komunii Świętej na rękę przypomina sytuację z gwałconymi zakonnicami, (jeśli to prawda, że tak było), którym mówiono, że muszą się poddać z posłuszeństwa władzy kościelnej. Że to taki krzyż, poświęcenie, pokuta, znoszenie zniewolenia seksualnego ze strony duchownych mężczyzn. Skoro były samobójstwa w Kościele polskim w diecezjach, w których kuria jest homoseksualna, to raczej możliwe są i te doniesienia. Jeśli Marcial Maciel Degollado mógł cieszyć się dziesiątki lat szacunkiem mimo pedofilskiego procederu, to i te doniesienia są wysoce prawdopodobne (https://www.facebook.com/watch/?v=752460592006838). Zresztą stworzenie fundacji mającej zabezpieczać finansowo prawne procedury związane z pozwami o pedofilię w Polsce, i obłożenie kosztami sądowymi całego duchowieństwa w Polsce, to możliwe jest i to, co pokazuje film z linka.

    Gwałty te zadawano, tłumacząc zakonnicom konieczność posłuszeństwa władzy duchownej.

    Tak samo gwałci się liturgię katolicką praktyką dawania Komunii Świętej na rękę. Tak samo uzasadnia się posłuszeństwem i wprawia ludzi do westchnień: „Jezu Ty się tym zajmij”, jak tłumaczono gwałconym zakonnicom, że muszą być posłuszne. I gwałciciele mogli używać sobie dalej.

    To jest ten sam rodzaj gwałtu na Kościele, ten sam rodzaj niegodziwego, podłego posłuszeństwa wymuszonego lękiem i tchórzostwem wiernych. Jeśli tak przymusza się i gwałci sumienia kapłańskie i sumienia wierzących katolików przymuszając do akceptacji Komunii na rękę, to można to nazwać świętym posłuszeństwem?

    Wypowiedzenie posłuszeństwa i obrona przed tym upodleniem, gwałtem duchowym jest tak samo zasługujące, a nawet bardziej, niż obrona dziewictwa, za jaką Kościół czci Dziewice Męczenniczki.
    Obrona swego ciała przed gwałtem jest obowiązkiem i słuszną samoobroną.
    Tym bardziej obrona Ciała Pańskiego jest czymś wiele większym, świętym obowiązkiem wierzącego katolika.

    Polubienie

    1. Tadeusz Kaktus, ten link wskazuje tylko część komentarza. Drugi link który zamieszczę u dołu pokazuję nam całkowitą Hańbę wielu zbrodniarzy wśród kleru. Tacy to zbrodniarze którzy najpierw gwałcą siostry zakonne które zmuszane są do gwałtów a po zajściu w ciąże każą im dokonywać aktów Aborcji, są również w śród nas i wokół nas. Najczęściej to ludzie bez żadnych skrupułów, maniacy seksualni którzy niszczą dobry wizerunek kościoła i dobrych pasterzy skazują przez swoje haniebne czyny na pośmiewisko i złą opinię publiczną. Dziś w Polskim Kościele dokonuje się podobnych aktów gwałtu na Ciele Pańskim które jest wiele Świętsze niż ciała sióstr zakonnych. Dokonuje się nie tylko zhańbienia tego Ciała Pańskiego ale również pozwala się na Jego podeptanie przez wiernych którzy przyjmują je w niegodziwej postawie do łapy. Małe cząsteczki jak uczy kościół to ten sam Chrystus. Te małe cząsteczki Ciała Pańskiego jak i ciała nienarodzonych dzieci są podeptane. Mówiąc w prost- wdeptane w ziemię. Tacy bezlitośni zbrodniarze posuną się do wszystkiego nawet do zdrady Chrystusa byle by tylko pozostać na stanowisku, mieć godziwą wypłatę do popełniania dalszych zbrodni. Komunia na rękę przypomina nam dziś nie tylko gwałt i ZMUSZANIE do aborcji w śród sióstr zakonnych pod pretekstem fałszywego posłuszeństwa członkom Kościoła ale także deptania Ciała Pańskiego w najmniejszych jego cząstkach. Cóż powiedzieć, łajdaków nam nie brakuje idących na kompromis ze światem przestępczym!

      Polubienie

    2. Komunia na rękę i NOM to element tej samej rewolucyjnej fali zmian. Na zachodzie ta pierwsza była wprowadzana już pod koniec lat 60tych XX w. Żaba rasy polskiej, jako bardziej przywiązana do tradycyjnej praktyki musiała być w tej kwestii po prostu dłużej gotowana. Podobnie świeccy szafarze czy tekst konsekracji „za wszystkich” w niektórych wersjach językowych NOM mają także długą, liczącą pół wieku brodę.
      Obrona Ciała Pańskiego bez obrony Mszy, w której ofiarowywane jest to Ciało to jak próba obrony kaplicy Cudownego Obrazu MB Częstochowskiej bez obrony samej Jasnej Góry.

      Polubienie

  4. „Skąd się biorą partacze, którzy tych rzeczy nie znają?”

    Przecież moderniści to sekta a nie Kościół. Wszystko rozmywają i to jest „tylko” efekt zamętu. Nikt nie może mieć pewności że oni wierzą w rzeczywistą obecność Chrystusa, a wręcz można uznać że nie wierzą bo nie robiliby tego co robią. Biedni są ci którzy myślą że fałsz z prawdą da się pogodzić i „siedzą na dwóch krzesłach na raz” podczas gdy powinni raczej z tej drogi innych zawracać bo ” biedni ludzie będą kroczyć od zawodu do zawodu.”

    Polecam  cenne wypowiedzi o. Calmela, jednego z niewielu który wiedział że bezkompromisowość to ratunek i przestrzegał przed  „siedzeniem na dwóch krzesłach naraz”, to jest akceptacją rzekomych ziaren prawdy i dobra w rewolucji – „akceptacji reform lecz bez wypaczeń” na czym zależało samym rewolucjonistom. „Wszyscy ci (…) ludzie, którzy nie są z pewnością rewolucjonistami, lecz, którzy nie dostrzegłszy lub nie chcąc dostrzec rewolucji jako całości, wierzą że mogą dać rewolucji „słuszny udział” – zwłaszcza jeśli pobłogosławił ją Rzym (..) Ci biedni ludzie będą kroczyć od zawodu do zawodu. Trzymanie się dobre Mszy, wierność Różańcowi, zachowywanie dobrego katechizmu – to jest w naszym zasięgu i o to prosi Bóg, i to pobłogosławi.”  Jak zauważał w praktyce ludzie ci są największymi wrogami Tradycji, gdyż „noszą barwy Tradycji ale nie idą za nią do końca”.

    Łatwiej jest ludziom mówić że inni błądzą, i nawet to przyjmują jeśli nie stawia im się poprzeczki wyżej niżby chcieli. Kompromis króluje bo nikt nie mówi prawdy do końca.

    Widziałam już na tej stronie komentarze że przykładanie zasad KK do NOM to rozmijanie się z prawdą. Kto akceptuje NOM wkracza w świat absurdów i sprzeczności. Jak można stosować do mszy która jest z założenia czym innym niż Msza Wszechczasów jej zasad i definicji. Fakt że wszystko jest umyślnie rozmywane i jakiś papież, czy biskup twierdzi że msza jest ucztą a nie neguje że jest Ofiarą, podczas gdy stworzona przy udziale masonów i protestantów w rzeczywistości nią nie jest, bo nie może być,  to tylko dowód cwaniactwa modernistów.  Żeby wszyscy brali „słuszny udział” w ich rewolucji. Szkoda że nikt tego nie chce zauważyć jednocześnie mając możliwość mówienia o tym jasno. Jakby głównym problemem były skutki a nie przyczyny zaistniałej sytuacji.  

    Degradacja postępuje bo złe drzewo nie wydaje dobrych owoców. NOM jest szkodliwy dla wiary katolickiej.” Jak się modlisz tak wierzysz, jak wierzysz tak żyjesz” Dlatego tylu chętnie wyciąga ręce po Komunię. 

    https://nondraco.wordpress.com/2021/01/27/o-roger-tomasz-calmel-op-zyciorys-3/?fbclid=IwAR1owEu-j5Xk9ikv5AhJISwYlioud5qERJjPoNF8H2qEDpyDO30YJlFjbhY

    Polubione przez 2 ludzi

    1. Widzimy ten mechanizm w postawie kapłanów, którzy są tradycyjni, a mieli odwagę powiedzieć, że na przypadłościach Hostie konsekrowanej może się przenosić jakiś wirus. Przecież takie stwierdzenie w ustach najtradichniuchniejszych księży świadczy o niewierze w słowa, które codziennie wypowiadają:

      Supra quæ propítio ac seréno vultu respícere dignéris: et accépta habére, sicúti accépta habére dignátus es múnera púeri tui iusti Abel, et sacrifícium Patriárchæ nostri Abrahæ: et quod tibi óbtulit summus sacérdos tuus Melchísedech, sanctum sacrifícium, immaculátam hóstiam.

      Co znaczy:

      Racz wejrzeć na nie miłościwym i pogodnym obliczem i z upodobaniem przyjąć, jak raczyłeś przyjąć dary sługi Swego sprawiedliwego Abla i ofiarę Patriarchy naszego Abrahama, oraz tę, którą Ci złożył najwyższy Twój kapłan Melchizedek, ofiarę świętą, hostię niepokalaną.

      Oraz:

      Unde et mémores, Dómine, nos servi tui, sed et plebs tua sancta, eiusdem Christi Fílii tui, Dómini nostri, tam beátæ passiónis, nec non et ab ínferis resurrectiónis, sed et in cælos gloriósæ ascensiónis: offérimus præcláræ maiestáti tuæ de tuis donis ac datis, hóstiam ✠ puram, hóstiam ✠ sanctam, hóstiam ✠ immaculátam, Panem ✠ sanctum vitæ ætérnæ, et Calicem ✠ salútis perpétuæ

      czyli:

      My przeto, Panie słudzy Twoi oraz lud Twój święty, pomni na błogosławioną Mękę i Zmartwychwstanie z otchłani, jak również na chwalebne Wniebowstąpienie tegoż Chrystusa Syna Twego, Pana naszego, składamy chwalebnemu majestatowi Twemu z otrzymanych od Ciebie darów ofiarę czystą, ofiarę świętą, ofiarę niepokalaną, Chleb święty żywota wiecznego i Kielich wiekuistego zbawienia.

      Jeśli kapłani, którzy wypowiadają tylko te słowa, żadnej innej poza łacińską Mszą nie odprawiają, potrafią zaprzeczyć w praktyce słowom, które powinny im się wryć w duszę, to tym bardziej wiara może upadać w liturgii zniszczonej przez protestantyzm i judaizm. Ale czy można przejść obojętnie wobec ewidentnej kaźni Chrystusa, dokonującej się w dawniej katolickich kościołach?

      Deptanie partykuł jest zbrodnią. Jeśli komuś się wydaje, że nic go to nie obchodzi, bo novus jest skazany na wynaturzenia, to jest to dla nas powód do zdziwienia. Jeśli z tego powodu, że to novus, nie umie bronić Chrystusa, gdzie by Go nie poniżano, zastanawia nas kondycja jego miłości do Boga w Najświętszym Sakramencie. Tym bardziej to zastanawia, że wśród tych tradycyjnych purystów mieliśmy w osobach wysoko postawionych dowody publicznej niewiary w to, że Hostia jest rzeczywiście niepokalana, czysta, święta, czyli zarażać nie może.

      Czy konieczność całkowitego odrzucenia przepoczwarzonej liturgii nie dokona się, kiedy ludzie gremialnie porzucą novus, a wybiorą tradycyjną liturgię świętą Kościoła?

      Czy nie o tym piszemy?

      Jeśli ktoś w imię swego liturgicznego puryzmu jest w stanie potępiać tych, którzy bronią Chrystusa tam, gdzie jest poniżany, to czy jego miłość do Boga w ogóle istnieje, czy obchodzi go tylko to, żeby on sam brał udział w czymś doskonałym? Ma prawo dbać tylko o siebie. Usiłowanie przykrojenia wszystkich innych do własnego rozmiaru duszy, skrojenia każdego na swój obraz i podobieństwo jest naszym zdaniem małoduszne.

      Nas nie bardzo obchodzi co myśli o nas taki czy inny, a nawet najtradichniuchniejszy kapłan, czy nie kapłan, który uznał publicznie, że Najświętsza Hostia może czymś zarażać. Nawet tacy tradsi, którzy uważają, że zmiana słów konsekracji nie ma znaczenia dla przeistoczenia. Nas obchodzi, że się depcze i poniża naszego Pana. Dziwi nas milczenie środowisk, które miałyby wiedzę i możliwości, aby uruchomić reakcję wiernych świeckich i zawalczyć o Pana Jezusa. Ale się nie chce? Ale się boi? Więc, zamiast tłumaczyć, że „novusa się nie broni” – w odniesieniu do naszej strony argument chybiony, bo my nie bronimy novusa – niech po prostu powiedzą, że nic ich nie obchodzi, co się robi powszechnie w Polsce z Najświętszym Sakramentem. Ale niech nie udają przy tym mocnej wiary i pobożności. Niech się cieszą swoim puryzmem, niech mają swoje filakterie u płaszczy, a zdrożonym i zmęczonym, brudnym rybakom, prostakom, którzy im śmierdzą, niech dadzą spokój.

      Zresztą niejeden purysta jak już dorwie stadko, które mu Bóg powierzy, niejednokrotnie zgromadzone przez lepszych od siebie, pod pozorem Tradycji tak je ściśnie, tak przydepcze, w takie okowy zamknie, że będą jęczeli w niewoli, albo im psychika siądzie i zrobi z nich wariatów, albo porozgania nielitościwymi wymaganiami, których żaden świecki nie jest w stanie zbyt długo wytrzymać. I będzie miał kolejne argumenty, że nie warto ludzi z modernizmu wyciągać, bo nic nie są warci, skreśli ich jako zdatnych tylko na potępienie i dalej się będzie odurzał własnym nieskalanym puryzmem.
      Od takiego tradycjonalizmu wielu znienawidziło Tradycję, zanim poznało jej piękno.

      Polubienie

      1. Aha… I to mówią ci co piszą że zmienienie tego jednego słowa, oznacza ohydę spustoszenia?. Rewolucja NOM to co to jest w takim razie? Można powiedzieć że zgodnie z literą prawa, msza bo nie zmieniono jednego ważnego słowa. A poza literą jest jeszcze coś. No ale zawsze jest jakieś ALE…

        Polubienie

      2. „Ale czy można przejść obojętnie wobec ewidentnej kaźni Chrystusa, dokonującej się w dawniej katolickich kościołach?” 

        Dawniej katolickich a teraz jakich? Czyli w niekatolickim kościele broni się Chrystusa przed kaźnią? U protestantów się nie broni. Przecież modernizm to jak wszyscy powtarzają za św. Piusem X ściek wszystkich herezji, gorszy niż protestantyzm. Ale chodźmy tam i ich słuchajmy, byle tylko pozwolili nam klęknąć.

        „Jeśli ktoś w imię swego liturgicznego puryzmu jest w stanie potępiać tych, którzy bronią Chrystusa tam, gdzie jest poniżany, to czy jego miłość do Boga w ogóle istnieje, czy obchodzi go tylko to, żeby on sam brał udział w czymś doskonałym? Ma prawo dbać tylko o siebie. Usiłowanie przykrojenia wszystkich innych do własnego rozmiaru duszy, skrojenia każdego na swój obraz i podobieństwo jest naszym zdaniem małoduszne………niech po prostu powiedzą, że nic ich nie obchodzi, co się robi powszechnie w Polsce z Najświętszym Sakramentem.”

        Małoduszne i celowe manipulowanie to jest używanie takich słów jak potępić i tym podobne wypowiedzi stawiające oponenta w kąt, innych w błąd a siebie na piedestale. Odbieranie innym prawa do miłości i obrony Chrystusa takimi wnioskami i komentarzami przy tym robienie z siebie jedynego słusznego obrońce i wrażliwego na rzeź uważam za poniżej krytyki.

        Odpowiem tak: Broni się Chrystusa tam gdzie z zasady jest poniżany i zdetronizowany- w protestanckiej mszy (jak już wcześniej wspomniałam).To że Komunia jest do rąk to tylko skutek.  Ale każe wiernym tej mszy się trzymać i ratować to co wymyślili masoni i heretycy. Modernisci to lubią. I to w imię miłości do Chrystusa, bo purytanie tradiuchy są bez serca, a jeszcze jakiś kapłan tradiuch zbłądził. To jest powód żeby pędzić ludzi tam gdzie błądzi ich większość. Bo sobie nie poradzą wśród bezwzględnych purytan którzy ich będą uciskać.Modernistyczne argumenty niestety. Że Msza Wszechczasów to coś przerastającego współczesnego katolika. Jakiś skansen, więc Msza tak, ale dla niektórych bardziej „dorosłych”. Może właśnie to jest „małoduszne krojenie każdego na swój obraz i podobieństwo”?

        Każdy kto ma świadomość czym jest NOM i do czego prowadzi ma grzech uczestnicząc w tym.  Dowodów że niszczy wiarę chyba przedstawiać nie trzeba. Ale po co komuś o tym mówić. Lepiej mu przykładać zasady przystające do Mszy Wszechczasów żeby myślał że to to samo. 

        Cóż myślałam że z miłości do Chrystusa pomaga się bliźnim znaleźć prawdę,  a nie czuć się bardziej komfortowo na NOM i w herezji detronizującej Boga.  Jest to najzwyklejsze szkodzenie im. Z miłości do Chrystusa któremu zależy na zbawieniu każdego człowieka jest obowiązek mówić prawdę. Całą, nie tylko taką którą wydaje się że potrafią przyjąć w fałszywej trosce żeby ich tradiuchy nie uciskały. Język rodem z komunistycznej propagandy..

        Modernizm będzie zwyciężał  dopóki będzie takie podejście w zamęcie. Jeszcze bardziej mącić i siedzieć „na dwóch krzesłach”. Błędne koło. Jak cały modernizm. 

        Polubienie

      3. Dawniej, jak skradziona Hostia Święta trafiała do domu żydowskiego, gdzie ją profanowano, ksiądz, jak się o tym dowiedział, szedł, żeby ją zabrać i odprawiał nabożeństwa wynagradzające. Dzisiaj obronę Najświętszego Sakramentu o wiele bliżej, bo w polskich Kościołach reformowanej liturgii, gdzie nie trzeba wchodzić do niczyjego domu, wielu tradycyjnych ludzi uznaje za obronę novusa.

        A czy zestawienie reformowanej liturgii z kanonami, które zabezpieczały poszanowanie Pana Jezusa we Mszy Wszechczasów, jest niewłaściwe?

        Może tylko naświetla, jak bardzo reformacja zniszczyła liturgię katolicką.
        Co dla supertradsa jest zgorszeniem i niestosownością, dla niejednego człowieka z novusa może być olśnieniem. Przecież im na kazaniu nikt tego nie powie. Żaden kapłan z novusowej liturgii takiego wykładu im nie zrobi. Może to być zaczynem zainteresowania się, czym tak naprawdę jest Tradycja katolicka czy nie może?

        Dla nas nie ma żadnej niestosowności w porównywaniu tych rzeczy, uważamy, że jest to konieczne i czasem wywołuje intelektualne olśnienie, czym to było, czym powinno być, a czym jest.

        Polubienie

      4. Dość napisaliśmy o mechanizmach, jakimi novus zniszczył wiarę. Tu nie chodzi o to, że siedzimy na dwóch krzesłach. Myśmy już od lat nie byli na Mszy novusowej a mimo to będziemy pisać o tym i piętnować poniewieranie Panem Jezusem, gdziekolwiek zachodzi. Pisanie, że „bronimy nowej Mszy” w kontekście całej naszej pracy odbieramy jako ekspresję osób, które nie mogą się pogodzić z tym, że nie mają na Tradycje Świętą monopolu i nie dają sobie z tym psychicznie rady, przy równoczesnej nieumiejętności i niemożności takiej walki we własnym zakresie.
        Naszym zdaniem zmienić lokal to trochę za mało, zostawiając największe świętości Kościoła w rękach profanatorów. Jakoś nam to sumienia nie uspokaja, że my mamy czystą Mszę, czyste nauczanie, czyste sakramenty. My byśmy chcieli nie tylko nie deptać Pana Jezusa sami, ale nie chcemy, żeby ktokolwiek to robił. A jeśli ktoś nie może tego znieść i uznaje to za siedzenie na dwóch krzesłach, to ma takie prawo. My nie zmienimy naszej dialektyki, tylko dlatego, że komuś to się nie podoba. Ani modernizm nas nie znosi, ani druga strona, bo każdy by chciał, żebyśmy przyjęli ich punkt widzenia. Ani Tomasz z Akwinu nie brzydził się zajmowania herezją, ani Hozjusz, ani Jan Chryzostom, który zachęcał ludzi do wyciągania innych z synagogi i przyprowadzania do Kościoła. Nie wszyscy są do wszystkiego stworzeni. Nie każdy ma takie możliwości i talenty, ale żeby ten, który ma inny, zagryzał drugiego, który pracuje nad tym samym w innym zakresie, albo inaczej, zamiast zewrzeć szeregi w obronie tej samej sprawy, to jest zadziwiający grzech środowisk Tradycji, w której więcej czasu poświęca się obrzucaniu innych zarzutami, niż walce z szerzącą się powszechnie herezją. Chętnie byśmy zobaczyli jakieś prace apologetyczne pisane dziś, właśnie teraz w obronie kanonu Mszy Świętej, w obronie Najświętszego Sakramentu a doczekaliśmy się jedynie stwierdzenia, że partykuły mogą zarazić koronawirusem. Nic potężniejszego od roku nie słyszeliśmy ze spraw dotyczących Najświętszego Sakramentu ze strony środowisk TradycjiKkatolickiej.

        Polubienie

      5. Proszę Państwa stron tu jest więcej.  Problem właśnie w tym, że każdy widzi dwie strony podczas gdy ta druga tzw tradycjonaliści to nie monolit. Czasem wręcz bardzo zdolni przebierańcy. Poza tym komentarze po to są żeby wyrazić swoje zdanie. Na tym poprzestanę bo rozstawianie po kątach i przypisywanie mi poglądów których nie wyraziłam przez wytaczanie całej artylerii zarzutów a nawet diagnoz psychologicznych uważam za kompletny brak chęci zrozumienia, a jedynie robienia z siebie jedynej ostoi i oblężonej twierdzy przy jednoczesnej dyskredytacji pozostałych. 

        Niżej przykład kompletnej niechęci do zrozumienia i przypisywania komuś poglądów. Wyciąganiem ludzi z „synagogi” sami się w miarę bardzo ograniczonych możliwości zajmujemy na naszej stronie. Staramy się wprost: TAK – TAK, NIE- NIE.
        https://niewolnikmaryi.com/2020/09/21/czy-warto-wracac-na-ta-msze/

        Polubione przez 2 ludzi

      6. Szanowna Pani, dziękujemy za cenny link. Mamy nieco inny profil, niż wiele blogów po tej stronie barykady. To jest taka nasza specyfika i raczej się ona nie zmieni. Poza tym środowiska świeckich Tradycji mogłyby wiele zrobić, gdyby nie wychodziły z założenia, że o novus już nie warto walczyć. Przecież powrót Tradycji Świętej powszechnie zależy od nawrócenia właśnie kapłanów w novusie, innych na razie nie będziemy mieli. Więc walka w novusie jest ważna i może być owocna. To nie znaczy, że się stoi po dwóch stronach barykady, ale to właśnie zalążek powrotu do Tradycji. Nie mamy tylu kapłanów (bo Niemcy zabronili nam otworzenia tradycyjnego seminarium duchownego), żeby ta Msza Wszechczasów powszechnie wróciła do parafii. Stanie się to, kiedy księża przynajmniej w jednej gminie jeden, będzie odprawiał tę Mszę. Novus tych powołań nie wygeneruje, muszą się nawracać moderniści. Tradycyjne powołania jeszcze tego przez dziesięciolecia nie zabezpieczą, jeśli nie będzie tradycyjnego seminarium. Moderniści nawróceni stworzą seminarium duchowne kształtujące księży tradycyjnych. Bractwo nie ma interesu w trym, żeby w Polsce powstało seminarium tradycyjne, zresztą Polska potrzebuje polskiego seminarium, prowadzonego przez Polaków. Więc może warto zawalczyć na początek przynajmniej o to, żeby nie zabito wiary do reszty, tratując Ciało Pańskie. Mamy nadzieję, że to ma sens. I nie pasuje tu heblowanie pytaniem, o jaką Mszę walczymy. Msza, póki jest w niej Pan Jezus, jest Mszą, choćby niegodziwie sprawowaną. A jeśli jest Pan Jezus, należy walczyć o Jego cześć.
        A dyskusja, nawet taka, która podnosi czasem ciśnienie, wcale nie jest taka zła. Po jakimś czasie dla obu stron coś dobrego z niej może wyniknąć.

        Polubienie

      7. „Poza tym środowiska świeckich Tradycji mogłyby wiele zrobić, gdyby nie wychodziły z założenia, że o novus już nie warto walczyć.”

        To jest właśnie problem.  Mąci się wkraczającym na tzw. drogę poznania Tradycji właśnie takimi twierdzeniami że coś jest złe, ale nie do końca i trzeba o to walczyć. Tym samym powstrzymuje przed słuszną decyzją o rezygnacji z niszczącej wiarę protestanckiej mszy. Ba, nawet o tym nie myślą bo prawie nikt nie mówi wprost że się w czymś złym nie powinno uczestniczyć.  Więc zamiast wzrastać w wierze to chodzą na NOM, słuchają  modernistycznego bełkotu (jedno i drugie też zabija wiarę) i przeżywają że im nie chcą udzielić Komunii do ust. 

        Poza tym żeby modernistę chcieć nawracać wcale nie trzeba być na NOM. I przy całym szacunku  za przedstawioną na tej stronie wiedzę o Tradycji, takie stawianie sprawy to błędne koło.

        „Święta tradycja” walcząca o NOM. Czyli bardziej godziwe sprawowanie niegodziwości.

        Tak jak mówiłam w pierwszym komentarzu: Kto akceptuje NOM wkracza w świat absurdów i sprzeczności. 

        Polubienie

    2. Co do nas, stwierdzamy fakt realnej obecności Pana Jezusa na Mszy novus ordo. Czy to można nazwać „siedzeniem na dwóch krzesłach na raz”? Kto stworzył taką definicję? Czym to jest? Jak zdiagnozować w poszczególnych przypadkach czy ktoś siedzi w tym sprawach na jednym, czy na dwóch krzesłach? Jakie są metody stwierdzenia tego? Czy trads uważający, że się zarazi od Najświętszego Sakramentu siedzi na jednym, czy na dwóch krzesłach? Czy chodzący na Mszę nową a wierzący, że od Komunii Świętej nie można się niczym zarazić, klęka i przyjmuje Pana Jezusa do ust, jak każe Tradycja, siedzi na dwóch krzesłach czy na jednym?
      Bardzo chcielibyśmy poznać metody badawcze, pozwalające stwierdzić w poszczególnych przypadkach jedno albo dwukrzesłowość religijną. Jeśli jest na to jakaś obiektywna metoda, lepsza od testów mniemanologicznych tego czy tamtego księdza, czy świeckiego, który nie daje sobie rady z tym, że nie ma monopolu na Tradycję. Bardzo chętnie poznamy taki sposób. Chyba, że uczestnik chodzący na Mszę Wszechczasów, choćby nie wierzył, kwalifikuje się do jednokrzesłowców, a novusowiec, choćby miał katolicką wiarę, ale niedostępność do Mszy Wszechczasów i przywiązanie katolickie do sakramentów kwalifikuje się automatycznie do dwukrzesłowców. To byłoby wszystko jasne.

      Polubienie

      1. Odpowiadam:
        Czy to można nazwać “siedzeniem na dwóch krzesłach na raz”? Kto stworzył taką definicję?
        – Takim określeniem posłużył się śp. o. Roger Tomasz Calmel OP.

        Czym to jest?
        – Jest to dostrzeganiem rewolucji / kryzysu w Kościele a zarazem trzymaniem się jej narzędzi i owoców.

        Jak zdiagnozować w poszczególnych przypadkach czy ktoś siedzi w tym sprawach na jednym, czy na dwóch krzesłach? Jakie są metody stwierdzenia tego?
        – Wg o. Calmela osoba taka uważa, często w nieświadomości, że jest w stanie przyjąć rewolucję posoborową, odsiewając jej „wypaczenia” tj. przyjąć z niej to co jej zdaniem słuszne i w ten sposób zachować wiarę. Jak pisał jest to złudzenie a osobę taką będą czekały tylko kolejne rozczarowania.

        Polubione przez 1 osoba

  5. Coś mi się wydaje, że linia podziału nie idzie przez kaplice Bractwa, i nowusowe kościoły, ale przez ludzkie serca. Wiem, że więcej wierzących jest w Tradycji, bo przez wiarę i zgorszenie novusem tam trafili, ale nie wykluczam, że i gdzie indziej znajdą się jeszcze ci, którzy się ocalą. Novus się sam pożre i zniszczy, przez zło, które mu wstrzyknęła Reformacja, ale nie wszyscy, którzy tam są, tam pozostaną.
    Środowiska tradycyjne nie mają dobrego sposobu, metody na ocalenie tych ludzi. Częściej zagryzają tych, którzy stoją jak latarnia morska i usiłują świecić w mrok rozbitkom. Ci, którzy się rozsiedli w Tradycji z zadowoleniem i odcinają kupony od tego, co wypracowali inni, dzisiaj mają mało litości do tych, którzy jeszcze do portu Tradycji nie dobili.
    Zastanawiamy się, ilu w środowiskach Tradycji modli się za ludzi pogrążonych w błotnej lawie modernizmu? Przecież novusowcy urodzili się i wychowali w przekonaniu, że właśnie to jest Kościół Chrystusa. Trzeba wielkiej łaski Bożej, żeby przejrzeli, kto o nią się modli?
    A może tylko czasem znajdzie się jakiś trads, który wykopie im krzesło spod tyłka i to nazwie miłosierdziem?

    Polubienie

    1. Problem jest taki że z tymi ludźmi jest niestety często jak z wyborcami jedynej słusznej partii. Będą narzekać że sąsiadka z ławki bierze Komunię na rękę, że celebrans przy balaskach ich pominie bo klęczą, że są jakieś inne ekscesy wpisane w NOM, że ksiądz wyrzuca tych w maseczkach, że zaraz zmienią tłumaczenie słów konsekracji, słowem: widzą że jest źle i narzekają, ale nic z tym nie zrobią a jakby co to: „posoborowie mimo wszystko”. W ten sposób ci ludzie smi skazują się na duchowe męczarnie i stopniowe osłabianie wiary. Oczywiście trzeba się za nich modlić.
      Jednocześnie środowiska tradycyjne nie dysponując środkami materialnymi struktur posoborowych dysponują JEDYNYM dobrym sposobem ocalenia tych ludzi to jest: 1) głoszenie Wiary Katolickiej, 2) sprawowanie Sakramentów Świętych. Zasięg odpowiada środkom i jest mały – także dlatego że wiele osób trzyma się kurczowo ściany własnych parafii – pozostaje tworzenie w miarę swych możliwości małych wysp czy też okopów katolicyzmu w morzu niepewności.
      Nie obserwuję ludzi, „którzy rozsiedli się w Tradycji z zadowoleniem i odcinają kupony” tylko ludzi w ciągłym ruchu i ciężkiej pracy: bo robotników w winnicy mało, bo trzeba lokal na kaplicę znaleźć, bo trzeba wystroić i opłacić, bo – od strony wiernych i też kapłanów – trzeba dojechać na Mszę, nieraz daleko i w złych warunkach. „Zadowolenie” to w obecnej sytuacji, w której normalna posługa kapłańska może spowodować np. donosi represje aparatu terroru w ogóle moim zdaniem niewłaściwe słowo. Choć trzeba się radować że wiernych przybywa.

      Polubione przez 1 osoba

    1. To jest pytanie konstruowane na zasadzie subiektywnej („my”). Ktoś może wykazać się na tyle zaparciem żeby chodzić na NO po to żeby się opierać jego elementom rozmywającym wiarę. Tylko po co?
      Analizując natomiast NO obiektywnie trzeba by było rozważyć jego przyczyny: materialną, celową, sprawczą i celową. Materią są tu elementy teologii katolickiej wymieszane z tymi niekatolickimi np. protestancką teologią stołu, pamiątki wieczerzy, synaksy – gromadnej uczty (sięgnięcie do takich źródeł potwierdza m.in. treść pierwotnego OWMR sporządzonego przez projektantów całego rytu, konsultacje z protestanckimi „obserwatorami” oraz analogia do historycznych zmian jakich dokonywali w liturgii „reformatorzy” protestanccy XVI w.), tezami o konieczności doprowadzenia Kościoła do pełnej jedności, etc. Forma polega na reorientacji liturgii do zgromadzenia, do wiernych, do ich „powszechnego kapłaństwa”, poprzez usunięcie dotychczasowego eksponowania Ofiary, usunięcie przyklęknięć, wyeksponowanie liturgii słowa, etc. Przyczyną sprawczą byli rewolucjoniści posoborowi i forsowana przez nich utopia ekumenizmu. Przyczyną celową – „udzisiejszenie” liturgii do świata, współczesnego człowieka i irenistycznych założeń oraz aktywnego udziału ww. „powszechnych kapłanów”.
      A jeżeli każda z tych przyczyn nie jest katolicka, to wnioski co do całości nasuwają się same.

      Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz

Website Built with WordPress.com.

Up ↑