Katolicki obyczaj na straży zachowania Wiary.

Dzisiaj bardzo trudno z niektórymi ludźmi rozmawiać o Bogu, gdyż nie rozumieją Go w taki sposób, w jaki rozumieli go nawet pogańscy filozofowie. Objawienie się Pana Jezusa dało ludzkości oparcie w niezmiennej prawdzie, którą ludzkość przed Chrystusem przeczuwała a której nie znała. Kościół zachował tę prawdę i zabezpieczył ją formami, rytami i obyczajami, które depozyt wiary przekazywały i chroniły przed próbami zniszczenia.

Pojęcie Boga, który jest jeden, doskonały i niestworzony, zawsze niezmienny staje się obce ludziom, dla których każda sfera życia jest płynna i zmienna. Pojęcie niezmiennej religijnej prawdy staje się obce ludziom, którym przedstawia się coraz to nowe, zeświecczone formy kultu i obrzędu religijnego.

Kłamstwo wypowiedziane otwarcie w każdym trzeźwym człowieku budzi sprzeciw. Jednakże kiedy przekazuje się je niewerbalnie, zmianami gestów, postaw, form, jest ono przyjmowane znacznie łatwiej, wpływa na świadomość skuteczniej niż argumentacja. Argumentów bowiem kłamstwo nie posiada. Może się posługiwać emocjami, zachowaniami, gestami, czynami które w sferze poza słowem przekazują fałsz, nie wypowiadając go.

Takie kłamstwo jest o wiele łatwiej przyjąć i nawet znajduje ono wtedy oddanych obrońców.

Coraz bardziej w społecznej świadomości prawda i kłamstwo są definiowane doraźnie przez osoby urzędowo dzierżące władzę.

Niewerbalnie przekazuje się ludziom przekonanie, że wiara może się zmieniać, prawdy wiary są płynne, raz Pan Jezus jest szanowany a raz traktuje się Go jak ciasteczko, albo jak symbol międzyludzkiego braterstwa ponad wszelkimi podziałami, jako znak rozejmu pomiędzy błędem i prawdą, a właściwie pomiędzy różnymi odmianami wielu prawd. Czyli pozornie nie ma obiektywnej prawdy o niczym, a świadomość niezmienności prawd Bożych niszczeje.

Przyjmują taką optykę i wierni, i księża.

Kapłani odpowiadają na pytania świeckich, że pewnymi rzeczami świeccy nie powinni się zajmować, bo to zadanie dla duchownych.

Duchowni zaś zrzucają z siebie odpowiedzialność za czynione przez nich zniszczenia wiary przez uznanie, że to biskup ma prawo i obowiązek decydowania o tym, czego kapłan ma uczyć wiernych w pojedynczej parafii. Wpływa na to także zależność ekonomiczna księży od decyzji biskupa.

Dlatego jest tak wielu biernych ale chętnych wykonawców kreciej roboty. Mają na pocieszenie pozory dobra – nie muszą werbalnie zaprzeczać dogmatom. Wystarczy, że odpowiednio zmienią dyscyplinę Mszy, nabożeństw, postaw liturgicznych. Nie atakują wiary otwarcie i bezpośrednio. Mają „czyste sumienie”.

Dlatego nikt, kto jest wrogiem Objawienia Bożego a chce skutecznie deprawować wierzących, nie powie: Eucharystia nie jest prawdziwym Ciałem Chrystusa.

Zamiast tego nakaże ludziom stać przy Komunii Świętej, i dobierze do tego przekonującą argumentację.

Każe przyjmować Komunię Świętą na rękę i w taki sposób wypracuje od wewnątrz, od postaw, od mentalności i obyczaju upadek wiary w realną obecność Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie.

To dlatego wszelkiej maści reformatorzy – pomocnicy diabła – używają zmiany obyczaju i  praktyk liturgicznych do skutecznego zabijania wiary, przy całkowitym pozorze nienaruszania dogmatów. Dlatego oni „tylko” wymyślają nowe praktyki pastoralne, na nowych „soborach” i „synodach”, „konferencjach episkopatów”. Nie ogłaszają odejścia od prawd wiary i dogmatów, tylko wprowadzają to odejście w praktyki duszpasterskie, liturgiczne, tak, aby one, będąc z nauką Kościoła w sprzeczności, konsekwentnie zabiły wiarę.

Po to zmieniło się ryty liturgiczne i po to wprowadza się Komunię Świętą na rękę.

Po to dało się kapłanom możliwość „rozeznawania” który konkubent może przyjmować Komunię Świętą a który nie. W świadomości przeciętnego człowieka budzi się lekceważenie dla sakramentów, przekonanie, że nie są one nic warte skoro grzesznik bez nawrócenia może z nich korzystać.

Upada w prostych duszach wiara w Najświętszy Sakrament, skoro można na Mszy Świętej konsekrowaną Hostię brać jak zwykły kawałek bułki, tylko nieco staranniej, skoro tylu ludzi patrzy.

Mechanizm ten działa doskonale.

Jeśli ktokolwiek chce walczyć o Kościół i Wiarę skuteczniej niż samym słowem, któremu coraz więcej ludzi już nie dowierza, będzie walczył trwając przy praktykach i obyczajach katolickich poprzednich pokoleń, sprzed „pastoralnych” posoborowych i posynodalnych zmian.

Walczący o zachowanie wiary będą obstawać przy katolickich obyczajach i im bardziej ktoś będzie naciskał, tym śmielej będą bronić swej pozycji widząc, że tu właśnie jest brama, której należy szczególnie bronić. Będą bronić z miłością, czyli roztropnie, żeby nie zaszkodzić temu, co chcą obronić. Będą walczyć własnym przykładem. Prostotą i uporem, odwagą i cichością. Nikt nie jest w stanie zmusić nas do obcięcia sukienki pierwszokomunijnemu dziecku. Nikt nie zmusi nas do tańczenia w kościele. Nikt nie zmusi kobiety by weszła w czasie Mszy Świętej w przestrzeń prezbiterium. Nikt nas nie zmusi do wyciągnięcia dłoni aby znieważyć Najświętszy Sakrament.

Jeśli ktoś zmienia obyczaj, ryt, formę modlitwy uświęcone Tradycją, jest kryptomordercą Kościoła i wiary w Jezusa Chrystusa.

Obrona katolickich obyczajów jest bardzo skuteczną obroną Kościoła i wiary.

Czas docenić potęgę tradycyjnych katolickich obyczajów w obronie czci dla Najświętszego Sakramentu i zachowania katolickiej wiary. 

Komunia Święta dzieci

Jedna myśl w temacie “Katolicki obyczaj na straży zachowania Wiary.

Add yours

  1. Co musi się wydarzyć, aby ustała Codzienna Ofiara? Czy czara goryczy w rękach Pana Jezusa, napełniana cierpliwie przez przewrotnych kapłanów, przepełniła się w południe 27 października 2019, gdy Jorge Apostata kazał ustawić na papieskim ołtarzu, nad grobem Świętego Piotra Apostoła, donicę z ziemią, w której złożono obiatę dla demona Pachamama? A obrzydliwość tę popełniono w samą uroczystość naszego Pana Jezusa Chrystusa Króla!

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz

Website Built with WordPress.com.

Up ↑